Pulchny redaktor Sakiewicz przyzwyczaił już swoich wiernych, myślących samodzielnie czytelników do cyklicznych próśb o wsparcie finansowe. Patriotycznie motywowane żebranie wyjątkowo nasila się przy okazji seryjnie i sromotnie przegrywanych przez Gazetę Polską procesów sądowych. Dziennikarze niepokorni nie rozumieją, że pisanie bzdur i oszczerstw bez pokrycia w faktach może wiązać się z dotkliwymi konsekwencjami. Jak przystało na tęgi umysł obozu niepodległościowego, odpowiedzialnością za wybrnięcie z tarapatów Pan Tomek obarcza nie kogo innego jak własnych wyznawców. Nowością w stosunku do dziesiątek poprzednich desperackich apeli jest ton w jakim partyzant wolnego słowa już nie tylko prosi, ale wręcz domaga się wsparcia finansowego:
To nie jest żart. Prawdziwi Polacy MUSICIE ich wyciągnąć z tych tarapatów! Zatem ruszcie swoje przysłowiowe 4 litery i migiem do kiosku po drugi, trzeci i dziesiąty egzemplarz biuletynku partyjnego. Byle szybko, bo Pan Tomasz nie lubi czekać na swoje ukochane pieniążki…
