Media drugiego obiegu nieustannie podkreślają nie tylko swój patriotyzm, ale także przywiązanie do tradycji i wartości chrześcijańskich. Nader często portretują się w roli nieugiętych obrońców życia, od tego ledwo co poczętego, a na wiekowym i schorowanym kończąc. Wobec tak wyraźnie manifestowanej wiary w Boga dziwić może dobór słów dziennikarza-katolika przy opisywaniu relacji z wydarzeń na wschodniej Ukrainie. Niezależnie od kontekstu konfliktu, który aktualnie przetacza się przez terytoria naszych sąsiadów, określenie śmierci ponad 500 ludzi, separatystów-terrorystów czy nie, dużym sukcesem wydaje się delikatnie mówiąc nie na miejscu. Trzeba przyznać, że są to mocno nietrafione słowa, tym bardziej, że piszą je ludzie, którzy stosowanie antykoncepcji utożsamiają z zabójstwem, a metodę in vitro traktują na równi ze zbrodnią. Z drugiej strony nasi niezależni, patriotyczni katolicy, zwłaszcza ci najbardziej gorliwi i głośni, przyzwyczaili nas do tego, że głoszenie i wymuszanie swojej jedynej słusznej prawdy to zupełnie co innego niż wyznawanie i stosowanie jej we własnym życiu…
